Posłałam Seryjnego fotografa do wydawnictwa. Przesympatyczny wydawca http://geniuscreations.pl/ nie tylko podziękował mi za nadesłany tekst, ale jeszcze wyjaśnił, że zaraz pośle go do trzech recenzentów, a odpowiedzi mam się spodziewać pod koniec czerwca.
Wreszcie trafiłam na wydawcę, który ma szacunek do pisarskiej roboty, odpowiedział podziękował i poinformował! Fruwałam ze szczęścia. Powtarzałam sobie, że kontakt z ludzkim wydawcą, to przełom w moim życiu i bez względu na to jaki zapadnie wyrok, już czuję się wspaniale.
Aż tu nagle w środku nocy obudziły mnie wątpliwości.
Wersja Seryjnego, którą posłałam do wydawnictwa nie zawiera pamiętników ofiary! Może ta z pamiętnikami była jednak lepsza?!
Zerwałam się z pościeli, otuliłam kocem i spojrzałam na zegarek: dochodziła piąta.
Mimo wczesnej pory byłam rześka jak poranek i gotowa do działania.
Zbiegłam przed komputer. Otworzyłam plik i zaczęłam wklejać w Seryjnego fragmenty, pamiętników Nicole Brown, które wcześniej usunęłam. Zdążyłam jeszcze napisać mail do wydawcy z prośbą, żeby się wstrzymał z puszczaniem Seryjnego dalej, bo ja mu jeszcze dzisiaj podeślę doskonalszą wersję. Pięć godzin później skończyłam robotę.
Dopiłam kolejną kawę i doszłam do wniosku, że w pamiętnikach były wątki, które postanowiłam pominąć, bo zbyt komplikowały i tak już skomplikowaną treść. Że cała moja poranna robota była o kant potłuc!
Znów napisałam do wydawcy, tym razem przepraszając za bombardowanie go mailami, obiecałam, że nie będę. Oświadczyłam, że Seryjny musi obronić się sam, a z pamiętników Nikole napiszę kolejną powieść.
Usiadłam i zapisała sobie to magiczne zdanie, które ma opisywać treść całości:
„Młoda emigrantka zaprzyjaźnia się z sąsiadką pisarką, pisarka nie ma własnych pomysłów i podgląda ludzi i opisuje w swoich powieściach.”
Przeczytałam mężowi, a ten skinął głową, spojrzał mi w oczy i powiedział: – ” Przecież ta pisarka to ty! – po czym dodał: – „Znowu będziesz pisać o sobie? Nie masz własnych pomysłów?” 😉
Ciekawa jestem czy zainteresowałaby Cię powieść o przyjaźni emigrantki i pisarki?
Pisz, proszę, w komentarzach.
Do napisania.
Katarzyna Sikora